27 września 2010

Oceniamy: Arcade Fire - The Suburbs



Od pamiętnego Funeral minęło już, albo dopiero 6 lat, a ja czuję, jakby to było epokę temu. Tamta ściana dźwięków i głosów, jaką zafundowała nam kanadyjska multigrupa, wprawiła w osłupienie nawet najbardziej zagorzałych przeciwników alternatywy. Dziś, po przesłuchaniu zawartości ich nowego dzieła, The Suburbs, myślę że jest to obecnie zupełnie inny zespół.

Piosenki powstawały w domu Win’a Butlera i jego żony, Régine Chassagne w Montrealu, i tam też dokonywano nagrań, chociaż część procesu przerzucono na studio zespołu w Quebec i Nowym Yorku. The Suburbs to podróż w przeszłość, bowiem opiera się na przeżyciach braci Butler na przedmieściach Houston, gdzie rodzeństwo dorastało. Butler wspominał także, o brzmieniu albumu, które miało odzwierciedlać jego młodzieńcze fascynacje pokroju Depeche Mode.

Arcade Fire za sprawą The Suburbs wyzbyło się przede wszystkim barokowego przepychu obecnego, zwłaszcza na kultowym debiucie. Smyczki jakkolwiek przetrwały, jednak są instrumentem towarzyszącym, a nie dominującym, jak to bywało wcześniej. Nie ma tutaj znaku firmowego AF – potężnych chórów i chórków, jakkolwiek album powstawał w domu z towarzyszeniem gitary, zespół po prostu postanowił z nich zrezygnować i słusznie, bowiem być może zepsułyby delikatny nastrój otaczający całość. Zwyczajowo dla Kanadyjczyków, mamy równy i długi album, co niekoniecznie jest plusem, bo łatwiej o gorsze piosenki a każdej przesłuchanej płycie powinien towarzyszyć niedosyt. Nie ma o tym tutaj mowy, po otrzymaniu aż 16 kompozycji w ciągu grubo ponad godziny. Ale do tego wszakże jesteśmy już przyzwyczajeni. Wyróżniają się singlowe The Suburbs, trochę queen’owskie Rococo, rozmarzone City With No Children mocny, prawie garażowy Month Of May czy przebojowy We Used To Wait, ale także liczne delikatne ballady, przykładowo Wasted Hours .Wszystkiego słucha się dobrze, jednak jak wspomniałem, trzeba poświęcić płycie nieco uwagi, wciągnąć się w nią by zaakceptować całość, co dla zwolenników kompaktowych, konkretnych albumów może być trudne.

Powiedzmy szczerze: The Suburbs nie jest jakimś wyjątkowym albumem, nie kierujmy się kultowym statusem grupy, oceniając ich kolejne płyty. Zdecydowanie ciekawszy, wręcz magiczny album nagrali koledzy z Broken Social Scene, tymczasem ich krążek pozostał ledwo zauważony, chociaż gdyby identycznie nagrali go Arcade Fire, byłby światowym wydarzeniem. Ochłońmy z zachwytu, bowiem The Suburbs to momentami westchnienie zachwytu, ale momentami wręcz ziewnięcie.

Ocena: 4
Wystawił: Marcin Bareła

1 komentarz:

  1. The Suburbs jest piękne, słucham tego już ponad miesiąc i nie mam dosyć a nigdy nie byłam zagorzałą fanką zespołu. Faktem jest, że tego trzeba parę razy posłuchać ale dlatego, że płyta jest bardzo równa i bez fajerwerków, jednak nie ma tu gorszych piosenek wszystkie są świetne i jak wiadomo tworzą dobrze przemyślaną całość. Dla mnie najlepsza ich płyta i jeden z najlepszych zakupów w tym roku, choć na początku nie byłam specjalnie do niej przekonana.

    OdpowiedzUsuń