9 czerwca 2010

Spięty, Kinoteatr Rialto, 25.5.2010r.



Hubert Dobaczewski bardziej znany jako Spięty – wokalista, tekściarz niezwykle popularnej grupy Lao Che wydał w ubiegłym roku swoją pierwszą solową płytę zatytułowaną „Antyszanty” z materiałem nawiązującym do piosenek żeglarskich. Jednakże na samej płycie się nie skończyło i od początku 2010r. muzyka można także zobaczyć na koncertach granych w chwilach wolnych od obowiązków w zespole. Tym większe brawa należą się organizatorom 13 edycji Festiwalu Filmów Kultowych, którym udało się nakłonić artystę na pierwszy na Śląsku występ z tym niecodziennym materiałem.

Materiałem zaskakującym, choćby z tego względu, że wszystkie partie instrumentów na płycie Spięty zdecydował się nagrać samemu i podczas koncertów także radzi sobie samodzielnie bez żadnej dodatkowej pomocy z zewnątrz, co jest nie lada sztuką. Jednak od samego początku występu nikt nie miał wątpliwości, że muzykowi Lao Che może zabraknąć charyzmy, aby jak w sprawnie przygotowanym monodramie skupić na sobie pełną uwagę licznie zgromadzonej w Kinoteatrze Rialto publiczności. Doszło nawet do tego, że pojedyncze uderzenia Spiętego w talerze perkusji kwitowano spontanicznymi oklaskami.



Nikogo z pewnością nie zaskoczę pisząc, że był to bardzo intymny i nastrojowy koncert, w którym jednak mimo wszystko nie zabrakło typowego dla tego artysty poczucia humoru. Nastrój potęgowały przede wszystkim przygaszone światła z punktową łuną w postaci czerwonej, niebieskiej bądź żółtej barwy nad samym muzykiem. Pojawiające się dodatkowo dźwięki szumu morskich fal oraz zapętlony w postaci echa wokal w idealny sposób budowały klimat tego niezwykłego koncertu, którego minimalistyczna oprawa stanowiła punkt wyjścia do refleksji nad życiem za sprawą przesiąkniętych erotyzmem i wonią alkoholu tekstów piosenek.

Większość utworów z jego debiutanckiego krążka zagranych zostało w wersjach zbliżonych do swoich studyjnych odpowiedników. Wyjątek stanowiła tylko mocno przearanżowana „Ma Czar Karma”, którą artysta zagrał na zakończenie bisu. Jednakże za sprawą przeszywającego wokalu i specyficznego sposobu intonacji piosenki te nabrały zupełnie nowego wymiaru i biły na głowę swoje zarejestrowane wcześniej studyjnie wersje.

W związku ze skromnym repertuarem nie mogło zabraknąć także i niespodzianek. Mnie najbardziej zaskoczyło przepiękne wykonanie znanej z repertuaru Nancy Sinatry ballady „Bang Bang” zaśpiewanej przez muzyka Lao Che niezwykle czysto. Poza tym pojawiły się również takie piosenki, jak: „Soldat” (pochodząca z repertuaru ukraińskiego zespołu 5’nizza), „Tingel – Tangel” (stare nagranie Spiętego z jego dawnego zespołu Koli), czy też „Sześć błota stóp” – klasyczna angielska szanta, do której polskie słowa napisał niegdyś Henryk Czekała.

Solowy koncert Spiętego z pewnością zostanie mi na długo w pamięci, choćby ze względu na jego niepowtarzalny klimat, dzięki któremu czy to odśpiewując wraz z muzykiem „Sześć błota stóp” czy też słuchając w skupieniu „Nie wszystko zostało napisane” miało się wrażenie jakby świat dosłownie zatrzymał się na moment i nie chciał pędzić dalej w tak szybkim tempie. Balsam dla zmęczonych uszu. Polecam

Tekst i zdjęcia: Sławomir Kruk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz