28 lutego 2011

The National, Kraków, "Studio", 22.02.2011r.


Amerykańska grupa The National opromieniona sukcesem komercyjnym albumu “High Violet” po raz trzeci odwiedziła nasz kraj. Po wysoce cenionych występach na Off Festivalu oraz na Festiwalu Sztuki Kameralnej „Ars Cameralis” przyszła kolej na dwa koncerty klubowe. Jeden z nich odbył się w krakowskim klubie "Studio" przyciągając komplet publiczności, co nie zaskakuje biorąc pod uwagę, że marka „The National” staje się coraz bardziej rozpoznawalna w świecie.

Zanim jednak „smutni panowie w garniturach” rozgrzali krakowską publiczność na scenie pojawiła się nowojorska songwriterka Sharon Van Etten. Jej pięćdziesięciominutowy set złożony głównie z piosenek dotyczących miłosnych komplikacji został bardzo ciepło przyjęty przez publiczność. Na scenie poza pierwszym i ostatnim utworem towarzyszyli jej perkusista Ben Lord oraz basista Doug Keith. Proste piosenki oparte na gitarze elektrycznej na tyle potrafiły wzbudzić zainteresowanie, że z każdym kolejnym numerem entuzjazm wśród publiczności rósł i stopniowo zanikały szmery dochodzące z końca sali. Ciepło przyjęto „Don’t Do it”, choć największa wrzawa nastąpiła, gdy na scenie pojawił się Aaron Dessner z The National. Wzbogacił on muzykę Sharon w dwóch kompozycjach pociągając smyczkiem po strunach swojej gitary niczym Jonsi z Sigur Ros. Sharon czarowała naturalnym wdziękiem oraz urodą przypominającą Karen O z innego nowojorskiego składu – Yeah Yeah Yeahs. Podczas przerw między utworami sporo żartowała i przekomarzała się z publicznością. A jedną z zagranych piosenek zadedykowała swojej mamie, która jest wielką fanką Fleetwood Mac.



Wreszcie ok. 21.30 w oślepiającym świetle reflektorów (barwy fioletu) na scenę wyszli muzycy The National i porwali publiczność dosłownie od pierwszych taktów „Runaway”. Następnie zagrali „Anyone’s Ghost”, „Mistaken For Stranger” oraz „Brainy”. I tak już do końca koncertu miały się przeplatać utwory z dwóch ostatnich płyt („Boxer” i „High Violet”) z rzadkimi wycieczkami w przeszłość („Wasp Nest”, „Lit Up”, ”Abel” i „Mr. November”). Oczywiście największym powodzeniem cieszyły się kompozycje z ostatniego albumu, których było aż dziesięć (zabrakło tylko „Little Faith”) wywołując entuzjastyczną reakcje wśród publiczności. Brzmienie zespołu zdecydowanie nabrało mocy i koncertowego „pazura”. Wzmocniono je dodatkowo sekcją dętą, za sprawą trębacza i puzonisty. Uwagę zwracały zmienione aranżacje niektórych kompozycji. Słyszalne choćby w „Conversation 16”, gdzie partie klawiszy wysunięto na pierwszy plan.

Lider zespołu Matt Berninger, który jest właścicielem niezwykle przejmującego barytonu przez większą część koncertu popijał wino przygotowując się do swojego firmowego zagrania, czyli marszu z mikrofonem przez publikę. Pierwszą próbkę swoich możliwości pokazał w trakcie „Squalor Victoria”, gdy zszedł ze sceny i biegał między barierkami tłumacząc potem, że szukał baru. Jakiś czas później „Abel” odśpiewał stojąc już na barierkach. Jednakże to wszystko stanowiło tylko preludium do tego co miało nastąpić podczas bisu. W trakcie „Mr. November” Matt nie tylko przeskoczył barierki i przespacerował z mikrofonem wśród publiczności, ale także wdrapał się na balkon, gdzie znajdowała się część publiczności nie przerywając przy tym śpiewu i intensywnie przeżywając kolejne frazy tekstu.



Nie był to jednak jedyny magiczny moment tego koncertu. Było ich co najmniej parę. Z pewnością na długo zapamiętam zaśpiewany wspólnie z Sharon Van Etten „Terrible Love” oraz odśpiewany a capella wraz z publicznością „Vanderlye Crybaby Geeks”. Miłym gestem była również dedykacja „You Were a Kindness” wymienionemu z imienia i nazwiska mieszkańcowi Krakowa, który niegdyś pomógł zespołowi w potrzebie. W pamięci utkwił mi również moment, gdy Matt rzucił kubeczek z winem o podest sceny rozpryskując jego zawartość w różne strony.

Krakowski koncert The National utwierdził mnie zarazem w przekonaniu, że sukces płyty „High Violet” nie był przypadkowy. Te piosenki na żywo brzmią rewelacyjnie i wydaje się, że zespół jest w przełomowym momencie swojej kariery, która prowadzi wprost na stadiony.

Tekst i zdjęcie: Sławomir Kruk

ps. Zdjęcie wykonałem podczas koncertu The National w Mysłowicach w ramach Off Festivalu w 2009r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz