26 marca 2010

Skinny Patrini, 25.03.2010r., Cogitatur



Fani Skinny Patrini długo musieli czekać na pierwszy koncert swoich ulubieńców w Katowicach, ale śmiało mogę stwierdzić, że długie miesiące ich wyczekiwania zostały wynagrodzone z nawiązką i zdecydowanie warto było się pojawić w ten wieczór w Cogitaturze. Przesiąknięty seksem duet, w którego muzyce odnaleźć można wpływy postpunk, elektro czy bardziej zimno falowego grania bez większych problemów rozruszał liczną publiczność, choć zajęło im to znaczniej więcej czasu niż podczas ubiegłorocznego Off Festivalu w Mysłowicach.

Punktem kluczowym dla przebiegu całego koncertu było moim zdaniem zachęcenie przez muzyków publiczności do sforsowania barierek, tak aby kontakt między nimi stał się bliższy, co okazało się fantastycznym posunięciem i zachęciło wielu do nieskrępowanej niczym zabawy. A sporej dawki energetycznego grania uzupełnianego nieprzyzwoitymi zapowiedziami do poszczególnych utworów było pod dostatkiem, co nie dziwi zwłaszcza w kontekście zespołu, o którym mówi się, że to jeden z najbardziej ekscentrycznych duetów na polskiej scenie alternatywnej.



Koncert rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem, ale za to od zupełnie premierowego utworu, którego tytułu niestety nie znam, ale prawdopodobnie pojawi się on na nowej płycie zespołu, której motywem przewodnim ma być słowo „piękno”. Następnie Michał Skórka i Anna Patrini uraczyli nas m.in. kompozycją „Sweat”, od której rozpoczyna się ich debiutancki album „Duty Free”, z którego materiał stanowi dotychczasową podstawę koncertową. Większość utworów pochodzących z tej właśnie płyty zabrzmiało podczas występu znacznie potężniej niż w wersji albumowej, ale pod względem aranżacji wyczuwalne były tylko kosmetyczne zmiany.



Występ Skinny Patrini to w znacznej mierze spektakl sceniczny, w którym muzyka jest jednym z kluczowych elementów całości, ale zarazem nie jej jedynym. Poza nią ważną rolę odgrywają psychodeliczne wizualizacje zawierające fragmenty niemych filmów (podczas utworu „Merlin” np. zacinająca się w drzwiach pokojówka), ekstrawaganckie stroje muzyków zrzucane z siebie w trakcie występu, czy też sam sposób poruszania się urodziwej wokalistki po scenie. Dopiero to wszystko razem wzięte to wizytówka tego niezwykłego, jak na polskie warunki zespołu.



Swój pierwszy katowicki koncert muzycy Skinny Patrini zakończyli krótkim bisem, w czasie którego powtórzyli utwór „Sweat” oraz na specjalne życzenie publiczności zagrali piosenkę „No More Down”. Cały koncert trwał ok. godziny i jak podkreśliła w czasie rozmowy ze mną wokalistka zespołu Anna Patrini „lepiej zostawić publiczność w lekkim niedosycie, niż ją zanudzić i zamęczyć ponad godzinnym koncertem”. Bez obaw nie zanudzacie i nie zamęczacie, Śląsk czeka na więcej.

Tekst i zdjęcia: Sławomir Kruk

Posłuchaj wywiadu:
http://www.sendspace.com/file/8m0y50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz