13 lutego 2010

Oceniamy: Massive Attack - Heligoland


Przed nami jedna z najbardziej wyczekiwanych płyt ostatnich lat, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę niemal siedmioletnią nieobecność Massive Attack - nie licząc zbioru hitów z towarzyszeniem paru autorskich pieśni - Collected z 2006, oraz okolicznościowych koncertów. Z reguły dłuższa przerwa sprzyjała jakości muzyki figurującej na albumie; tak było chociażby w przypadku In Rainbows Radiohead, czy ostatniej propozycji Portishead. Tym razem przydałoby się jednak jeszcze kilka lat cierpliwości.

Piosenki na Heligoland powstawały już w 2005 roku, jednak zarówno Del Naja, jak i Marshall bardziej angażowali się w prace poboczne, tudzież okazjonalne jamy z zaprzyjaźnionymi artystami. Drogi oby muzyków zaczęły powoli zbliżać się ku sobie, aż w końcu na początku 2009 zamknęli się w studiu i postanowili skleić swoje pomysły w pełnowymiarowy album. W sierpniu dostaliśmy zwiastun w postaci epki Splitting The Atom. Kulminacja nastąpiła 8 lutego.

Dawno nie słyszałem tak nierównego albumu w ogóle, są tu zarówno wybitne piosenki: Pray For Rain, Paradise Circus - nie ustępujące poziomem choćby Unfinished Sympathy; jak i zupełnie niezrozumiałe, psujące napięcie "zapychacze": Flat of the Blade, Rush Minute. Płyta startuje naprawdę mocno i ujawnia smakowite kąski aż do Psyche, kiedy niestety obniża bezpowrotnie poziom. Wspomniany Pray for Rain, złożony z dwóch części z głosem Tunde Adebimpe z Tv On The radio z miejsca rozkłada na łopatki. Bardzo ciekawe Babel, zawierające echa Placebo, z głosem Martiny Topley-Bird; niesamowite Paradise Circus z uroczą Hope Sandoval; przepiękne, trochę niepasujące do całości Saturday Come Slow z Damonem Albarnem; no i całkiem udane Splitting The Atom - to utwory znakomite, ale to za mało, by wypełnić długogrającą płytę. W konsekwencji dostajemy porcję pseudo-ambientu, elektronicznego minimalizmu ni to artystycznego, oczywiście w stylu Massive Attack, ale ten kontrast nijak się ma do całości, a w dodatku ustępuje o mile podobnym dokonaniom z 100th Window. Po ostatnim nagraniu początkowy zachwyt ustępuje miejsca końcowemu rozczarowaniu.

Heligoland to zbiór częściowo znakomitych kompozycji Massive Attack a częściowo zbiór kompozycji nie nadających się nawet na płytę B-Side. To mogłaby być znakomita epka, lub doskonały maxi-singiel. Ale płyta rady nie daje.

Ocena: 3
Marcin Bareła



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz