23 lutego 2010

Digit All Love, 12.2.2010r., Kinoteatr Rialto


Długo wyczekiwana premiera drugiej płyty wrocławskiej grupy Digit All Love wkrótce, tymczasem większość nowego materiału mogliśmy usłyszeć podczas ich niedawnego koncertu w Kinoteatrze Rialto. I zanosi się, że będzie o nich znacznie głośniej w najbliższym czasie, gdyż te nowe kompozycje prezentują się na koncertach znakomicie, a słowa szefa wytwórni Mystic Michała Wardzały, który przyrównał „V” do „dobra narodowego” tylko podkręcają atmosferę wyczekiwania.

W mojej pamięci koncert Digit All Love utkwi przede wszystkim jako coś w rodzaju spektaklu audiowizualnego, podczas którego należało dokonywać wyboru, na co chce się tak naprawdę zwracać uwagę, gdyż ich koncerty to nie tylko sama muzyka, ale też i wyjątkowa oprawa wizualna w jakiej jest ona podana. Praktycznie każdy z zagranych utworów miał swoje własne wizualizacje przygotowane przez Toyotaka Ota, które wraz ze zmysłowym wokalem Natalii Grosiak budowały nastrój całości. Ponadto skład koncertowy Digit All Love jest niezwykle rozbudowany (aż 8 osób na scenie plus dodatkowi inżynierowie dźwięku za konsoletą), przez co charakterystyczne brzmienie zespołu łączące w sobie surową elektronikę z akustycznymi melodiami trudno pomylić z czymś innym.

Półtoragodzinny występ rozpoczęli instrumentalnym numerem „Vadya Yantra” z najnowszej płyty, podczas którego poszczególni muzycy poza nieobecną jeszcze wtedy wokalistką wchodzili na scenę wprost z publiczności, a co poniektórzy nawet wraz ze swoimi instrumentami (tak było w przypadku tria smyczkowego). Następnie płynnie przeszli do kolejnego premierowego utworu „Flesh”, w czasie którego na scenie pojawiła się Natalia Grosiak w oryginalnym stroju, przypominającym coś w rodzaju kombinezonu i od razu oczarowała publiczność swoim wdziękiem, jak i niezwykle eteryczną barwą głosu. A jej głos sprawdzał się znakomicie zarówno w śpiewaniu polskiej poezji („Szukam Cię”, „Po co się budzą pragnienia szalone”, „W czyichże rękach byłem manekinem”), jak i w całkowicie autorskich utworach („Candy Castle”, „Run Away”, „Skinflower”). Z pewnością na długo zapamiętam fragment piosenki „I Learn to be” w trakcie, którego Natalia wpadła w trans podczas śpiewania refrenu („I like you very much”) poddając się całkowicie tworzonym przez kolegów z zespołu dźwiękom.

Przyjęcie zespołu przez licznie zgromadzoną publiczność w Kinoteatrze Rialto było bardzo ciepłe, w związku z czym nie mogło zabraknąć krótkiego, lecz treściwego bisu. Jako, że dyskografia zespołu jest jak na razie skromna (zaledwie dwie płyty długogrające) muzycy Digit All Love zdecydowali się zagrać ponownie zwiastun swojej drugiej płyty, czyli „Flesh”, który na finał zabrzmiał jeszcze lepiej niż na początku koncertu.

Podsumowując muszę stwierdzić, iż jestem kompletnie oczarowany tym zupełnie nieplanowanym wcześniej koncertem i z wielką niecierpliwością oczekuje pierwszego przesłuchania materiału z „V” na swoim odtwarzaczu CD, co mam nadzieję nastąpi wkrótce.

Sławomir Kruk

ps. Interesującą galerię zdjęć z tego koncertu znajdziecie tutaj: http://netfan.pl/fotorelacja/267/digit_all_love_w_rialcie.html

2 komentarze:

  1. Od samego początku trwania koncertu aż do końca miałem ciarki na plecach, są niesamowici, tak dalej :D

    I love It

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowici to dobre słowo, które tłukło mi się po głowie przez cały koncert.

    OdpowiedzUsuń