15 października 2009

Riverside w Mega Clubie 11.X. 2009

„Brawa należą się przede wszystkim wam za wysłuchanie płyty w całości” – tymi słowami podziękował licznie zgromadzonej publiczności w katowickim Mega Clubie wokalista Riverside Mariusz Duda.

Jednakże zanim w środkowej części koncertu pojawiły się nagrania z ich ostatniej płyty „Anno Domini High Definition” musieliśmy na nie trochę poczekać, gdyż panowie z Riverside rozpoczęli koncert przypominając parę kompozycji z trylogii Reality Dream. Tak więc po instrumentalnym wstępie na pierwszy strzał poszedł przearanżowany na potrzeby tegorocznej trasy „02 Panic Room” (w marcu 2008r. w CK Wiatrak w Zabrzu tym numerem kończyli bisy), aby płynnie przejść w długie, pięknie rozwijające się kompozycje „The Same River” (ponad 12 minut) oraz „Second Life Syndrome” (ok.15 minut) stanowiące wizytówkę polskiego progrocka. Pomiędzy nimi jeszcze ballada na gitarę akustyczną „In Two Minds” no i dotarliśmy do meritum koncertu, czyli ponad 40-minutowego bloku nagrań z „ADHD” zagranych w albumowej kolejności. Te pięć kompozycji zawartych na tej płycie rozruszało „markotną” (cytuje tutaj Mariusza Dudę, który stwierdził ze sceny, że „wyglądacie na markotnych”) do tej pory publiczność tak, że wszyscy rozruszali się na całego śpiewając wspólnie teksty utworów i klaszcząc w ich trakcie. Warto w tym miejscu zauważyć, że wszystkie numery w tym secie typu: „Hybrid Times” czy „Hyperactive” brzmiały na żywo potężniej niż na płycie, choć „ADHD” i tak można uznać za najbardziej dynamiczną płytę w dyskografii zespołu. Trudno zatem było wyjść z koncertu nie nucąc pod nosem słów typu „It’s my obsession!” czy „Just let me live without your pain”. Zwłaszcza, że do nagłośnienia nie sposób się przyczepić, gdyż każdy z instrumentów było dobrze słychać, co jest raczej rzadką domeną na koncertach polskich grup rockowych. Tym większe brawa należą się akustykowi zespołu!! W trakcie bisów zgodnie z zapowiedzią sprzed paru miesięcy muzycy Riverside sięgali po mniej ograne na żywo utwory, więc w Mega Clubie usłyszeć można było zarówno „Stuck Between” pochodzący jeszcze z debiutanckiej EP „Voices in my Head” czy ukryty na jednym z singli trzynastominutowy „Rapid Eye Movement”. Takim oto sposobem dwie godziny z muzyką Riverside upłynęło bardzo szybko, ale zdecydowanie warto było się wybrać, gdyż obecnie to nasz największy towar eksportowy w nurcie progresywnym, więc wstyd ich nie znać! Katowicki koncert był 15-tym występem w trasie promującej „ADHD” a przed nimi jeszcze 35 występów, z czego ostatnie dwadzieścia odbędą się poza granicami naszego kraju. Wspólna trasa z Dream Theather przynosi teraz zasłużone efekty. Wracając jednakże do koncertu warto zauważyć, iż ostatni album grupy brzmi jakby był nagrany na „setkę”, co szczególnie widać w trakcie koncertów, gdzie nie potrzebne są zmiany w aranżacjach, bo prawie wszystkie dźwięki można odtworzyć na żywo (oczywiście poza partią smyczków w „Egoist Hedonist” czy brakiem sitaru pod koniec „Hybrid Times”). Większość kompozycji zespołu nabrało teraz rockowego pazura, co świadczy o nieustannym poszukiwaniu przez muzyków swojej własnej drogi w świecie muzyki progresywnej, z którego się wywodzą i od którego bynajmniej się nie odżegnują. Kto nie wierzy niech wybierze się, na któryś z następnych koncertów Anno Domini High Definition Tour. Warto!

Sławomir Kruk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz