9 maja 2010

Oceniamy: The Morning Benders - Big Echo


The Morning Benders to kolejny zespół reprezentujący Stany Zjednoczone (Kalifornia) i prezentujący bardzo na czasie ostatnio brzmienia tzw. freak folku i popu barokowego. Producentem albumu jest Chris Taylor, jeden z członków Grizzly Bear, więc podobieństwo stylistyczne do tej właśnie kapeli nie może dziwić.

Barokowy pop ma tutaj adekwatne uzasadnienie, bowiem jedynie garstka zespołów (głównie amerykańskich) potrafi wytworzyć na swoich płytach specyficzne połączenie cukierkowego nieraz popu i brzmień rodem z filharmonii. The Morning Benders to jeden z kolejnych przykładów. Płyta Big Echo jakkolwiek, w porównaniu z nieco bardziej odważnymi, eksperymentalnymi albumami freak folku, sprawia wrażenie nieco przygładzonej.

Na całym, bardzo wszechstronnymi aranżacyjnie i brzmieniowo albumie, największe wrażenie robi Stitches, umiejętnie budujący napięcie gitarami zwiększającymi z każdą sekundą natężenie. W finale utworu, mamy niemal do czynienia z konkursem: kto głośniej zagra na gitarze. Całość robi kapitalne wrażenie. Do Grizzly Bear i ich działalności najbardziej podobny jest Pleasure Signs, utwór brzmiący niemal niczym zwolniony While You Wait For The Others. Płyta momentami "siada", psując budowany genialnymi fragmentami nastrój, jak choćby przy Mason Jar; z całego zestawu wyrzuciłbym także Promises.

W całej uszczypliwości stwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że po Big Echo sięgnąć warto, choć powtórzę wcześniejsze zastrzeżenia i uważam tę płytę za nieco "wybrakowaną". Koniec końców, freak folk i barokowy pop mają się dobrze (przynajmniej w Stanach Zjednoczonych).






Ocena: 4
Wystawił: Marcin Bareła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz