6 listopada 2009

Oceniamy: Dick4Dick, Summer Remains



Najpierw były ciekawe Srebrne Ballady(2005), potem przyszedł czas na nieokiełznany Szary Album(2008); Zaledwie rok po Grey ALbum przyszedł czas na Summer Remains. Za cały zestaw odpowiedzialny jest Dick4Dick, Gdańska kapela założona w 2004 roku.
Przyszedł czas na album kompletny. Delikatne ciasto z mocno alkoholowym nadzieniem. Czekolada przyprawiona chilli. Na pewno ukłon w bardziej melodyjne oblicze muzyki, jednocześnie dowód na to, że punk rock oraz dźwiękowe wariacje jeszcze u nas nie umarły. Płyta mogłaby się nazywać Music Remains...
Album powstawał w niecodziennych okolicznościach, w wiejskiej chatce gdzieś na wschodzie Polski. Wpływ sów, kosów i innych ptaszków słychać już na otwierającej zestawienie Burzy a przyroda da jeszcze o sobie znać w 26-minutowym zapisie padającego deszczu o jakże oczywistym tytule: The End Of R'n'R. W międzyczasie dostajemy 13 kipiących dobrą energią kompozycji. Rzeczywiście, słychać sporo naleciałości funkowych, słychać to już w otwierającej Burzę solówce perkusyjnej jakby wysiągniętej ze wstawki Walkabout Red Hot CHili Peppers. Red Hoci to w ogóle ważny najwyraźniej zespół dla D4D, Girls Against Period zawiera bowiem klasyczny klangowy bas i funkowe falsetowe zaśpiewy. Jak sprawnie połączyć funk i punk można usłyszeć w Run Run Run, ba - nawet melodyjne, słodkie Hollywood ma silne funkowe akcenty. Słowem funk funk funk...



Fakt, że Polska to nie Kalifornia, a słońce świeci tu rzadziej potwierdza druga połowa Summer Remains. Jeśli Prognozy ocierają się jeszcze o sprawną elektronikę, tak Ballada o Bohaterze to nic innego, jak oparta na pianinie lullaby z gitarowym refrenem. Zanim się rozpada, dostajemy jeszcze optymistyczny, syntezatorowy Cannonade, jeden z nielicznych kawałków wyłącznie po angielsku.
Summer Remains utrzymuje mój słaby organizm i wątpiącego ducha w nadziei, że punk rock w Polsce żyje. Kiedyś Lady Pank, potem Hey czy Edyta Bartosiewicz, a dziś są Dick4Dick i całe szczęście, bo takich dwóch jak ich czterech nie ma ani jednego.
5/5
http://www.myspace.com/dick4dick

Marcin Bareła

3 komentarze:

  1. niezły tekst, ale z zakończeniem się niestety nie mogę zgodzić.. kiedy Hey, Edyta Batosiewicz czy Lady Punk grały punk rocka? Choć temu ostatniemu do tego najbliżej, to jednak daleko do takich kapel jak The Clash i Sex Pistols.

    OdpowiedzUsuń
  2. Punk rock w Polsce żył i żyje ale za sprawą Armii i Dezertera, a w latach 80-tych Siekiery i Brygady Kryzys.

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak to, a wczesne rzeczy Edyty, łącznie z Holloee Poloy?. A tak naprawdę to spokojnie można by tu dodać Tilt czy Klausa, więc to zestawienie jest tutaj zupełnie przypadkowe.
    Marcin.

    OdpowiedzUsuń