13 listopada 2009

Oceniamy: Pustki, Kalambury


Zaledwie rok po znakomitej płycie Koniec Kryzysu Pustki wracają z albumem Kalambury. I znowu zaskoczenie - kolejny stylistyczny odwrót od poprzedniczki. Tej płyty miało nie być, przynajmniej tak początkowo twierdzili wykończeni nad pracą do Końca Kryzysu muzycy. Pustki jak widać ciężkiej pracy się nie boją i w ekspresowym tempie mamy kolejny album.

Album nie do końca premierowy i nie do końca autorski. Kilka piosenek istnieje już jakiś czas w obiegu (Wesoły Jestem, Jakżeż Ja Się Uspokoję, Kalambury), choć zostały nieco odmłodzone na potrzeby zestawienia; natomiast tylko jeden tekst pochodzi od autorów muzyki - Nieodwaga, ze słowami Radka Łukasiewicza. Dla ironii, kawałek ten śpiewa Artur Rojek, więc mamy równowagę. Inny utwór - Notes swoim głosem ozdobiła Kasia Nosowska. Sama płytę opisuje w tych słowach:
"Piosenki są cudowne. Szczerze pisząc, nie jestem w stanie w tej chwili wybrać jednej z nich, bo pewnie o to tu chodzi..."

Ja bym powiedział, że piosenki są dobre - może jedne lepsze, inne słabsze - ale poziom muzyczny, a szczególnie stylistyka utrzymane są mniej więcej na jednakowym, wysokim poziomie. Płyta nie powala wszechstronnością, brakuje swobodnych eksperymentów brzmieniowych znanych z Końca Kryzysu. Ale najwyraźniej takie było założenie - stworzyć szorstką, prostą ilustrację muzyczną do wierszy klasyków poezji (Leśmian, Broniewski, Tuwim, Słonimski). I rzeczywiście, muzyka jest bardzo szorstka. Od niektórych kompozycji aż wieje gitarowym, pulsującym chłodem (Znój, Trawa, Notes); inne łączą gitarowy jazgot z melodią (Wesoły Jestem, Kalambury). Jest jednak jeden utwór, który być może zapowiada nowe, radosne, melodyjne - słowem inne Pustki: kawałek Pożałuj Mnie z tekstem Danuty Wawiłow. Barbara Wrońska śpiewa tu z wyraźną radością i lekkością. Aż chce się do tego wrócić.

"Z poezją byliśmy związani od samego początku - nagranie takiej płyty jak Kalambury było więc tylko kwestią czasu" - piszą we wkładce płyty muzycy. Poeci, można powiedzieć opanowali zespól, dyktując do tekstu warstwę muzyczną. I rzeczywiście - wydaje się, jakby muzyka, miarowa, chłodna, pulsująca powstała pod dyktando tych tekstów, jakby Pustki napisali Kalambury mając zapisany w głowie każdy wers.

Myślę, że jest to udana płyta Pustek, pokazuje ich w nowym wymiarze i z nowymi pomysłami. Jednak osobiście jestem zwolennikiem Pustek znanych z Końca Kryzysu. Tych nieobliczalnych i jednocześnie słodkich Pustek, Pustek gitarowo - eksperymentujących. I takim chyba pozostanę.
4/5

Marcin Bareła

2 komentarze:

  1. A kto powiedział " Po muzyce nie spodziewajcie się niczego, po prostu jej słuchajcie" ??
    Marcinie, Pustek po prostu słuchaj. Nie porównuj płyty "Kalambury" do " Koniec Kryzysu". Bez sensu byłoby tworzenie dokładnie takiej samej płyty. Wszak Putski wszechstronne są:)
    Moje faworyty z płyty to "Pożałuj mnie" i "Przekwitanie".
    Pozdrawiam
    Przekwi

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, płyta jest ok co by nie było, więc racja jest po Twojej stronie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń