1 kwietnia 2010

Przypominamy: Edyta Bartosiewicz - Szok 'n Show


Tej pani nie trzeba nikomu przypominać. Album jakkolwiek postanowiłem przywołać. Powodów jest wiele; po części w tym roku "stuknie" 15 lat tej płycie, a Edyta to przeze mnie najbardziej wyczekiwany powrót polskiego artysty. Powrót, który mam nadzieję w końcu nastąpi...
Nie wiem, czy w ogóle powinienem zmierzyć się z tym tematem; jestem wobec Edyty całkowicie bezkrytyczny i cokolwiek napiszę, i tak nie odda skali wpływu, jaki ta muzyczna osobowość wywarła na moje życie i wpływu na polski rock ogółem. Spróbuję nieśmiało.

Kora powiedziała kiedyś, że "szanuje Edytę za to, że nikogo nie udaje". Słusznie - bowiem próba doszukiwania się gwiazdorstwa u tej kobiety spełznie na niczym. Nie szukajcie też w internecie skandali z jej udziałem, kolorowych magazynów wypełnionych fotami. Edyta od początku była swoim zasadom wierna i wiedziała czego chce. Przejdźmy do wspomnianej płyty Szok'n'Show:

Zegar

To była moja pierwsza muzyczna rzecz, absolutnie pierwsza. Wtedy kaseta, ale radość niczym pokaźny stosik płyt. Zresztą, co mnie to obchodziło - pobiegłem do domu, gdzie czekał poczciwy Kasprzak i zacząłem tą biedną taśmę bezlitośnie zdzierać. Najczęściej przewijałem właśnie przy piosence Zegar, totalne szaleństwo. Chociaż prawdziwe szaleństwo jest tutaj:



To były czasy... Czasy, które jeszcze (słabo ale) pamiętam. Pamiętam taki jeden koncert Edyty, gdzieś po wydaniu tej płyty. Odjazdowa, punkowa fryzura i totalne szaleństwo publiczności. Pamiętam, że nie chcieli jej wypuścić, nawet po kilku bisach; więc powiedziała "Ja już nie mogę śpiewać".
Wróćmy do płyty Szok'n'Szow - album wyjątkowy, bardzo wbrew pozorom nastrojowy i przede wszystkim przebojowy. Dziś Szał puszczają na prywatkach, Ostatni często gości w Radiu Zet, a Zegar pojawia się w zestawieniach wszech czasów. To płyta wyjątkowa także tekstowo, Edyta okazała się tutaj - może zwariowaną momentami - stylistką. Podwodne Miasta czy Czas Przypływu to jedne z wielu dowodów na głęboką wrażliwości artystki.

"Zabierz mnie tam..."

To były TE czasy. Jest coś nieziemskiego w tej muzyce, z pozoru prosty rock and roll i ballada akustyczna między wierszami. Edyta Bartosiewicz wyniosła standardy rocka na dość wysokie wyżyny i ośmielę się stwierdzić, że nie ma obecnie zespołów tudzież wykonawców, potrafiących na te wyżyny wejść.
Edyto, wróć i przypomnij nam, stęsknionym dźwięki najlepszego pop-rocka!

Cierpliwie czekający Marcin Bareła

2 komentarze:

  1. Nie ma i nigdy nie będzie. Dzięki za przypomnienie. Wsłuchuję się znowu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do usług. Rozumiem, że chodzi Ci o powrót Edyty. To największa niewiadoma ostatnich lat, pamiętajmy że pewien znany przyjaciel Edyty powiedział, że "Nie jest z nią tak źle, jak ludzie sądzą", więc pozostaje czekać.

    OdpowiedzUsuń