7 czerwca 2016

Relacja: Opole 2016 - Scena Alternatywna


To nie żart! Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu miał w tym roku swoje nietuzinkowe oblicze! Na scenie Amfiteatru Opolskiego zaprezentowali się artyści reprezentujący muzyczny eklektyzm, ale wpisujący się w szerokie ramy tzw. muzyki niszowej. Jeżeli Festiwal w Opolu wielu automatycznie kojarzyło z komercją i pretensjonalnym lansem, tak w tym roku ta niesprawiedliwa skądinąd łatka powinna pójść w niepamięć za sprawą znakomitego koncertu, w którym zaprezentowali się ci mocno rozpoznawalni (Nosowska, Pablopavo) i debiutanci (Ralph Kamiński).


Zaczęły Ballady i Romanse, czyli siostry Barbara i Zuzanna Wrońskie. Skład, który ja nazywam "kabaretowym" zaprezentował materiał z trzeciej studyjnej płyty "Córki Dancingu", a ten jest tłem musicalu o tym samym tytule. Wśród zaprezentowanych utworów wpadła w ucho ciekawa aranżacja klasycznego kawałka Andrzeja Zauchy, "Byłaś serca biciem", oraz podlana czarnym humorem pieśń "Czary mary". Wydawało mi się, że zespół się stresuje, nie może się przegryźć z publicznością. Może trochę pechowo Ballady i Romanse rozpoczynały cały show, kiedy publiczność dopiero dosiadywała na swoich miejscach.



Następnie zaprezentował się Kortez i usłyszeliśmy piosenki z bardzo przebojowej debiutanckiej płyty artysty, "Bumerang". Kortez to człowiek, który zdecydowanie ma "swój świat" i doskonale wszyscy to widzieli w trakcie rozmów z prowadzącą koncert, Agnieszką Szydłowską. Artysta bardzo wrażliwy, aż nieprzyzwoicie skromny który sam stwierdził, że "zajmuje się zupełnie czymś innym niż kiedyś, ale nadal jest sobą". W Opolu usłyszeliśmy utwory znane z anten radiowych - "Zostań", "Z imbirem", ale i niesinglową "Pocztówkę z kosmosu". Fajnie było usłyszeć Korteza zarówno za pianinem, jak i grającego na gitarze.



Przyszedł czas na artystkę absolutnie nie do zaszufladkowania. Karolina Skrzyńska, dziewczyna fizycznie niepozorna dysponuje mocą co najmniej kilku gardeł. Artystka wykorzystuje technikę białego głosu czyli śpiewokrzyku, typowego dla muzyki ludowej. Obecnie w składzie zespołu Karoliny Skrzyńskiej mamy aż 10 osób, co robi szczególne wrażenie zwłaszcza na koncertach. Warto zwrócić uwagę na kobiecy chór, który znakomicie współbrzmi z głosem Karoliny, oraz na egzotyczne instrumentarium. Na jesień tego roku ukaże się drugi album studyjny Karoliny Skrzyńskiej, dlatego w Opolu wybrzmiał tylko jeden utwór z debiutu artystki, ("Moje smutki, moje żale"). Występ ten zapamiętam jako najbardziej klimatyczny, dosłownie przenoszący w inny wymiar, bo taka jest siła rdzennej muzyki tej wyjątkowej artystki.




Zupełną zmianę stylistyczną zaserwował Pablopavo i Ludziki. Jest to projekt Pawła Sołtysa, który wybitnie opanował sztukę melorecytacji w jamajski rytm. Pablopavo mógłby spokojnie zająć się także występami kabaretowymi, bo swady i autoironii w jego wypowiedziach nie brakuje: "To jest mój pierwszy raz na festiwalu w Opolu, ale wielokrotnie grałem w sali obok, tej małej". Kiedy Agnieszka Szydłowska zapytała, ile jest prawdy w książce "Dym", która jest komiksowym wywiadem z Pablopavo ten stwierdził, że "Wszystko to prawda, nawet jeśli nigdy nie miała miejsca". Po tak zgrabnej rozgrzewce słownej nic nie mogło zepsuć nastrojów publiczności i Pablopavo z Ludzikami zagrali przekrojowe kawałki, m.in. "Sobotę" i "Dancingową piosenkę miłosną".



Ciekawym występem popisał się Ralph Kamiński. Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku na wydziale Jazzu i Muzyki Estradowej i w Opolu zaprezentował utwory z nadchodzącej debiutanckiej płyty, "Podobno", która ma wyjść już na jesień. Artysta na scenie kipiał energią, rozkręcał się z każdym utworem. Za Ralphem stoi całkiem duży skład smyczkowy, fortepian, perkusja. Razem tworzy to mieszankę bardzo przyjemną dla ucha.



W końcu pojawiła się ona - Katarzyna Nosowska. Na scenie tradycyjnie praktycznie w bezruchu (jak niegdyś Marek Grechuta), skupiając się maksymalnie na aktorskiej wręcz interpretacji utworów i grze mimicznej. Usłyszeliśmy głównie kawałki z solowej płyty Nosowskiej "8", lecz nie zabrakło starszych numerów ("Jeśli wiesz co chcę powiedzieć"). Jak sama przyznała, był to występ w odsłonie ostrzejszej. Kiedy zapytana przez Agnieszkę Szydłowską, jak stać się na scenie Katarzyną Nosowską, usłyszeliśmy że "trzeba konkretnie przytyć". Znakomicie zabrzmiała "Nomada" z mocno zaimprowizowaną końcówką i rzadko słyszana "Pani pasztetowa" z kapitalnym refrenem, zinterpretowanym znacznie lepiej niż w oryginale!



Wspaniałą serię koncertową zamknęła Natalia Zamilska i jej zestaw elektroniczny. Wydała już dwie płyty "Untune" i "Undone" i jej zainteresowania nie obejmują jedynie muzyki klubowej. Artystka tworzy kompozycje ze zlepek darmowych materiałów, dostępnych na serwisie Vimeo i wychodzi jej to całkiem nieźle. Szkoda, że publiczność w Opolu tuż po występie Nosowskiej zaczęła zbierać się do domów, ale ci którzy zostali zafundowali sobie freestylowe wybryki przy wyjściu z sektorów.


Przyjemnie było uczestniczyć w tym bardzo dobrze zorganizowanym wydarzeniu. Chwała TVP Kultura i Festiwalowi Opolskiemu za to ważne przedsięwzięcie i za pokazanie, że można połączyć dobrą zabawę z intensywnym przeżyciem artystycznym. Mam nadzieję, że ten koncert będzie początkiem cyklu Sceny Alternatywnej Festiwalu w Opolu, a nie jednorazowym wystrzałem. Tego wszystkim życzę.

Marcin Bareła

PS: Już wkrótce wywiad z Karoliną Skrzyńską!

1 komentarz: