10 marca 2015

Recenzja: Lari Lu - 11


Z przyjemnością przedstawiam debiutancką płytę artystki Lari Lu, "11". Lari Lu to Anna Józefina Lubieniecka. Mimo, że dla tej dziewczyny to już zapewne zamknięty rozdział, trudno nie przypomnieć sobie słynny występ w programie Szansa na Sukces i przepiękną interpretację utworu Wilków, "Eli lama sabachtani". Swoją interpretacją zachwyciła wtedy widzów i muzycznych krytyków. Stała się wokalistką Varius Manx na trzy lata. Dziś, z pominięciem fleszy i mikrofonów, możemy cieszyć się jej debiutanckim dziełem - płytą "11".

Przyszła do mnie na ławce w warszawskim Wilanowie - resztę pozostawię tajemnicą - tak o kulisach powstawania projektu wspominała Lari Lu. Twierdzi, że cały czas znajduje się nad ziemią, co sugeruje zresztą singiel promujący całość o tym samym tytule. Współpracowników szukałam długo, głównie producenta, z którym zrozumiemy się muzycznie. Droga była długa, ale znalazłam w Inowrocławiu Random Tripa (wł. Bartłomiej Waszak - przyp.aut.) i od tego się zaczęło - mówi Lari Lu. Faktycznie, wsłuchując się w 11, można samemu oderwać się od podłoża. Rozmarzona muzyka powoduje przyjemny trans, a metaforyczne teksty skłaniają do przemyśleń. Lari Lu miesza elektronikę i żywe instrumenty, a efekty tych starań to trip - hopowe kompozycje z solidną porcją bitów, nie pozbawionych żywych brzmień, ale i folkowe ballady z użyciem egzotycznych instrumentów: sitar, dilruba czy viola da gamba. Ten ostatni, według Lari Lu, brzmi jak wiolonczela, ale "troszkę bardziej płacze".

Do pracy nad projektem zaproszono Roberta Amiriana - człowieka orkiestrę, który od niedawna pomaga debiutującym artystom, poprzez własną wytwórnię płytową NEXTPOP. Lari Lu mówi, że jej muzyczną "mamą" jest Bjork, ale całość jest nieco bardziej eklektyczna, bo mamy zarówno porcję skandynawskiego chłodu, jak i ciepłe ballady folkowe, z moją ulubioną "Ha Ha", i nieodłącznym towarzyszem Lari Lu - miniaturowym akordeonem. Świetnie wypada także "11", z pięknym outro na sitar Tomasza 'Ragaboya' Osieckiego.

Lari Lu gratuluję odwagi pójścia w swoją stronę, realizacji marzeń. Ta płyta została wydana bez medialnego szumu, ale tworzona była przez zgraną, rozumiejącą się ekipę w - jak sądzę - znakomitej domowej atmosferze. Płyta nie powala na kolana, ale jest wyróżniającym się debiutem 2014 roku. Warto.

Ocena: 7/10

Posłuchaj:







Marcin Bareła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz