18 stycznia 2014

Makowiecki - Moizm


Na początku pewna spowiedź: otóż nigdy przedtem nie byłem fanem twórczości Tomasza Makowieckiego. Obok wcześniejszych piosenek typu "Miasto kobiet" moje uszy przechodziły co najwyżej obojętnie. Nie przekonała mnie także płyta "Ostatnie wspólne zdjęcie". Nawrócenie przyszło, kiedy usłyszałem na antenie Trójki piosenkę "Na szlaku nocnych niedopałków". Wtedy już wiedziałem, że chcę mieć najnowszą płytę Makowieckiego (nie obrażając, ale taki jest obecnie oficjalny profil artysty), "Moizm".

Materiał powstawał trzy lata, może dlatego jest to tak spójna płyta pasujących do siebie i nawzajem wypełniających się piosenek. Makowiecki szukał inspiracji między innymi w drewnianym domku na Kaszubach, stąd brzmienie płyty przypomina sielskie letnie popołudnie. Nie było presji czasu, ani wytycznych wytwórni; muzyka powstała w wielu, często przypadkowych miejscach, a materiał nierzadko pochodzi z wielogodzinnego "jammowania", wraz z kolegami z zespołu. Gościnnie zagrali na "Moizmie" Józef Skrzek i Daniel Bloom.

Ten album jest kolejnym dowodem wpływu lat 80. na współczesną muzykę alternatywną i elektroniczną. Wśród instrumentów znalazł się między innymi bardzo modny wtedy syntezator mooga, którego artysta kupił od pewnego muzyka. Skład elektronicznych zabawek, które swoimi dźwiękami urozmaicają "Moizm" wypełniają też kultowy mellotron i wszelkie przeszkadzajki. Stąd, mimo sporej spójności stylistycznej, słuchanie jest specyficzną dźwiękową przygodą, w której żywe instrumenty mieszają się z często nieziemskimi dźwiękami syntezatorów.

Przeważają piosenki z pogranicza elektroniki/downtempo, chociaż jest także mocno taneczny kawałek w postaci singlowego "Holidays in Rome" i kapitalny, trip-hopowy "Ostatni brzeg II" z fantastyczną solówką gitarową i gościnnym udziałem Władysława Komendarka. Artysta wspominał o inspiracjach muzyką francuską (Serge Gainsbourg), ale ogólnie ciągle mam przed oczami, słuchając "Moizmu", skandynawską grupę Royksopp.

Tomaszowi Makowieckiemu trzeba pogratulować odwagi pójścia w swoją stronę. W wywiadach sam przyznawał, że szukał spokoju, minimalizmu w muzyce, i poszukiwania te skutecznie oddał w postaci przestrzennych, klimatycznych piosenek, które na albumie wciągają i wypełniają od pierwszego, do ostatniego utworu. Znakomita płyta!

Ocena: 9/10
Wystawił: Marcin Bareła






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz