21 listopada 2010

Calexico, Ars Cameralis, 18.11.2010r.


Tegoroczna edycja festiwalu „Ars Cameralis”, odbywającego się niezmiennie od 19-tu lat na terenie aglomeracji śląskiej rozkręciła się w najlepsze. 13 listopada nieliczni szczęśliwcy mieli przyjemność obcować z muzyką amerykańskiej formacji The National, a dosłownie parę dni później czekała nas kolejna miła niespodzianka, którą z pewnością był koncert występującego po raz drugi w Polsce zespołu Calexico.

Calexico uznawane jest za jeden z najciekawszych zespołów nurtu Americana - ich muzyka z amerykańsko – meksykańskiego pogranicza jest wypadkową wielu różnorodnych stylistyk takich, jak: folk, post rock, jazz, fado, bossa nova, czy country. Wszystkie te wpływy i inspiracje wymieszane razem tworzą bardzo oryginalną konsystencje, stąd nie mogło mnie zabraknąć w katowickim Jazz Clubie Hipnoza.

Jednakże zanim nastąpiła chwila, w której muzycy z Arizony mogli wejść na scenę i rozruszać publiczność swoimi oryginalnymi dźwiękami, organizatorzy pokreślili, że o występ Calexico zabiegali od lat. W lutym tego roku ponowili zapytanie, ale odpowiedź po raz kolejny była odmowna i gdy wydawało się, że sprawa jest już przesądzona i zespół nie pojawi się w Polsce przyszedł e-mail o treści „Kiedy mamy przyjeżdżać?”. Zaproszenie do Berlina na urodzinowy koncert z okazji dwudziestolecia wytwórni City Slang umożliwiło muzykom Calexico odwiedzenie również i naszego kraju.

Punktualnie o 19.45 muzycy weszli na scenę rozpoczynając swoje półtoragodzinne show utworem „The Book and the Canal” z przełomowej dla nich płyty „Feast of Wire” z 2003r. Jak się później miało okazać materiał z tej płyty zdominował cały koncert pozostawiając miejsce tylko na pojedyncze wycieczki do pozostałych albumów. Co nie zmienia faktu, że i tak rozpiętość stylistyczna była spora, a częste wymiany instrumentów przez muzyków (każdy poza perkusistą grał na co najmniej 2-4 instrumentach w czasie koncertu) powodowały, że na brak wrażeń ze sceny nie mogliśmy narzekać. Calexico bowiem to nie tylko oryginalna muzyka, ale także i szerokie instrumentarium, z tak rzadko używanymi instrumentami, jak elektryczna gitara stalowa, na której Paul Niehaus wyciągał niespotykane emocje grając na niej samymi koniuszkami palców.

Radość bijąca z twarzy muzyków udzielała się tłumnie zgromadzonej publiczności, która sowicie odwdzięczała się z otrzymywanej energii nagradzając zespół ogromnymi brawami. Zespół natomiast wyciągał z rękawa takie niespodzianki, jak psychodeliczną i mocno zniekształconą wersję „Love Will Tear Us Apart” z repertuaru Joy Division. A podczas bisu sięgnęli również po jeden z ostatnich przebojów Arcade Fire „Ready to Start” otrzymując za jego wykonanie należyte brawa. Wokalista i zarazem lider – Joey Burns w przerwach między kolejnymi numerami dziękował za gorące przyjęcie oraz nie ukrywał dumy z tego, że mogą swoim koncertem wesprzeć kandydaturę Katowic jako kandydata na Europejską Stolicę Kultury. Nie zabrakło również podziękowań dla Jazz Clubu Hipnoza za pyszne jedzenie, jakim zostali ugoszczeni w trakcie przygotowań do koncertu.



W związku z tak ciepłym przyjęciem nie mogło obyć się bez bisu, na który muzycy Calexico zostali wywołani nie tylko brawami, ale także poprzez tupanie nogami. W jego trakcie usłyszeliśmy takie utwory, jak: klasycznie jazzowy „Crumble”, gitarowy „Ready to Start” oraz latynoski „Guero Canelo”. W czasie tego ostatniego publiczność śpiewała tytułowy zwrot razem z wokalistą. Na drugi bis muzycy Calexico niestety już nie wyszli, pomimo bardzo intensywnych prób przywołania przez rozgrzaną publiczność.

Szkoda, bo półtoragodzinny koncert wraz z bisem pozostawił jednak pewien niedosyt. Mnie osobiście zabrakło paru nagrań z ostatniej płyty „Carried to Dust” z „Two Silver Trees” na czele. W sumie z ostatniego studyjnego wydawnictwa zespołu usłyszeliśmy zaledwie „Inspiracion” zaśpiewane samodzielnie przez jednego z trębaczy zamiast albumowej wersji nagranej w duecie damsko – męskim. Jednakże to wszystko nie zmienia faktu, że Calexico pokazało się w Katowicach w wyśmienitej formie ze zjawiskowym brzmieniem, ogromną energią, a licznie zebrana publiczność potrafiła im to sowicie wynagrodzić.

Tekst i zdjęcia: Sławomir Kruk

tekst powstał na potrzeby serwisu magnetoffon.info i można go znaleźć tutaj: http://www.magnetoffon.info/artykuy/relacje/376-calexico-na-ars-cameralis.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz