6 czerwca 2013

Paul McCartney w Polsce


Paul z czasów hippisowskich, co widać...

22 Czerwca w Warszawie zagra Paul McCartney. A mnie, wielkiego fana McCartneya i zespołu The Beatles tam niestety nie będzie. Pozostaje mieć nadzieje, że Paulowi spodoba się przyjęcie polskich fanów i że może kiedyś zawita do nas ponownie. Pozostaje także, pocieszając się niejako, delektować się genialnymi piosenkami artysty, których na przełomie wieków stworzył niezliczoną już ilość. McCartney figuruje w Księdze Rekordów Guinnessa, jako najpopularniejszy artysta i kompozytor wszech czasów, z ilością sprzedanych płyt w liczbie 100 milionów (nie licząc sprzedaży z Beatlesami). Ale to nie liczby, tylko fakty mówią wszystko: McCartney to nie tylko genialny kompozytor, ale także multiinstrumentalista. Jego magiczna wprost gra na gitarze basowej inspiruje kolejne pokolenia basistów. Już z Beatlesami z początku lat 60. McCartney objawił niezwykły talent gry na basie, potem udowadniając to hipnotycznymi liniami w poszczególnych piosenkach. Kamieniem milowym i dziś wzorem do nauki dla basistów jest pamiętna piosenka "Rain" z 1965 roku, kiedy McCartney, zainspirowany głównie marihuaną, wyczarował ten skomplikowany układ:



Bardziej słyszalnym dowodem, co zrobił McCartney w "Rain" jest cover pewnego dżentelmena, który na własnym basie Rickenbackera nałożył partię basu w Rain na oryginalną wersję piosenki, która nieco wyciszona odtwarzana jest w tle. Wrażenie piorunujące!



McCartney to jak wiadomo nie tylko genialny basista. Znakomicie grał także na pianinie, które było bazą wielu nie tylko Beatlesowskich, ale także jego solowych piosenek. Niedawno słyszałem zdanie, że dopiero Elton John zainkorporował pianino, jako instrument nadrzędny w estetykę muzyki pop i rock. Słuchając niektórych piosenek Beatlesów kompletnie się z tym nie zgadzam. Oto dobry przykład, że to Beatlesi spopularyzowali dźwięki pianina/fortepianu w muzyce pop (a w większości to właśnie McCartney grał na pianinie) :



Paul, jak trzeba było, potrafił sobie poradzić także na innych instrumentach. Podczas nagrywania albumu The Beatles (pot. Biały Album), w utworze Why Don't We Do It In The Road" zagrał na...wszystkich instrumentach:



Także po rozpadzie Fab Four Paul nie próżnował, najpierw nagrywają wspólnie z powołanym przez siebie zespołem Wings, potem na własny rachunek. Nie były to może rzeczy epickie, jak z Beatlesami (choćby kultowe Hey Jude); jakkolwiek wciąż pisał "hity", może już niezbyt doceniane przez krytyków, ale nadal uwielbiane przez słuchaczy. Największym echem w jego karierze solowej była chyba pieśń "Mull Of Kintyre", która pobiła rekordy sprzedaży jako singiel i do dziś figuruje w księgach wieczystych przebojów:



Kończąc ten krótki wywód, znalazłem na Youtube piosenkę The Beatles "Hey Bulldog", gdzie autor wyizolował i wyeksponował linię basu. Ten utwór należy do moich ulubionych popisówek McCartneya. Nawet Geoff Emerick, beatlesowski inżynier chwalił grę Paula, określając ją jako najbardziej innowacyjną od czasów Sierżanta Peppera. Takich przykładów można by podsuwać bez końca zarówno z The Beatles, jak i solowego katalogu Paula. To geniusz, który zainspirował wielu (choćby Stinga) i którego piosenki chyba nie mają szans się zestarzeć i znudzić. Marzenie wielu się ziściło.



Marcin Bareła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz