15 listopada 2016

Recenzja: Nick Cave and The Bad Seeds - Skeleton Tree


Nick Cave to jedna z tych postaci, która nie pozostawia odbiorcę obojętnym. Fascynuje, urzeka i prowokuje, jest uwielbiany ale i ma grono "hejterów". Mnie latami zajęło dać się "uwieść", ale w końcu uległem i musiałem uznać wielkość i geniusz tego niepokornego artysty, od zawsze stojącego na granicy ciemnej strony. Wystarczy bowiem spojrzeć na kreowany przez lata image i wsłuchać się w teksty - Nickowi daleko w nich do grzecznego kompozytora sypiącego płatki kwiatów, jego twórczość dotyka szerokiego spektrum ludzkiej egzystencji, od dylematów wiary po seks i zło.

Okoliczności powstawania płyty "Skeleton Tree" są nader dramatyczne, (syn Cave'a, Arthur zginął tragicznie spadając z klifu w Brighton) chociaż błędne są opisy, wedle których album miał powstać pod wpływem tych wydarzeń. Śmierć Arthura miała miejsce w lipcu 2015, a pierwsze sesje nagraniowe do "Skeleton Tree" rozpoczęły się jeszcze w 2014 roku. Tak naprawdę album był już niemal na ukończeniu, kiedy doszło do tej tragedii, dlatego zmodyfikowano niektóre teksty i nagrano całość wokaliz. Albumowi towarzyszy film "One More Time With Feeling", będący zapisem procesu twórczego i komentarzem do wydarzeń w Brighton. Zainteresowanie także w naszym kraju jest ogromne, dlatego ponowna projekcja będzie miała miejsce w grudniu.

Cave na "Skeleton Tree" wspina się na absolutne wyżyny swoich kompozytorskich umiejętności. Przyjęcie albumu było wręcz euforyczne, krytycy nie żałowali pochwał i ciepłych słów pisząc o najbardziej osobistym, szczerym albumie artysty. Płyta odchodzi od typowego podziału na zwrotki i refren, piosenki jak "Girl in Amber" czy "I Need You" wydają się rozmywać rytmicznie i mamy wrażenie że Nick Cave i Warren Ellis (współproducent albumu) wręcz ze sobą nie współpracują. Cave ze swoim bólem rozprawia się z klasą - nie zagrzebuje słuchacza w wielkim lamencie, ale z pokorą i w swoistym mistycyzmie oddaje swój duchowy stan, wgłębiając się w rodzaj osobistej medytacji. Przepięknie robi to między innymi w "Distant Sky", tworząc z boską Else Torp duet wymarzony.

Nick Cave, oprócz szczerego współczucia wzbudził we mnie dodatkowy szacunek za stworzenie, w jednej z najtrudniejszych chwil w życiu, prawdziwego arcydzieła, płyty której słucha się z zapartym tchem i która zostawia słuchacza w niedowierzaniu, że można jeszcze komponować tak dobre tak równe i zarazem tak emocjonalnie głębokie utwory.

Ocena: 10/10

Marcin Bareła

Posłuchaj:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz