9 marca 2016

Przypominamy: Broken Social Scene


W ramach stałego cyklu "Przypominamy", przedstawiam trzeci album w katalogu kanadyjskiego kolektywu Broken Social Scene, o tym samym tytule. Płyta ukazała się w 2005 roku i musiało sporo wody w Wiśle upłynąć, bym w końcu i ja stał się jej pełnoprawnym posiadaczem. Ciekawostką jest, że kanadyjska grupa jest bardzo trudno dostępna (a wcale nie ustępuje poziomem powszechnie uznanej Arcade Fire) na półkach nawet w dobrych sklepach muzycznych i to w samej Wielkiej Brytanii. W bardzo popularnej sieci sklepów HMV usłyszałem, że "nie prowadzimy dystrybucji płyt zespołu Broken Social Scene"...


Pamiętam pierwsze przesłuchanie BSS, kiedy Grzegorz Hoffman prezentował w Trójce utwór "Sweetest Kill" z płyty Forgivness Rock Record (2011 rok). Nie o tej płycie jednak teraz rozprawiam, a o poprzedniczce, z roku 2005. W książeczce wewnątrz płyty możemy znaleźć skład BSS. Jest tam aż 17 "regularnych" nazwisk plus 4 nazwiska gości, co razem daje 21 osób, czym Kanadyjczycy mogliby chyba wejść do Księgi Guinessa.

Płyta, zatytułowana tak samo, jak zespół przynosi aż 14 utworów, a całość w swoją producencką pieczę objął David Newfeld, odpowiedzialny również za poprzednią, znakomitą płytę Kanadyjczyków "You Forgot It In People". Piosenki prezentują przekrojową stylistykę, nosząc nawet echa ambientowych początków supergrupy w kapitalnym, wakacyjnym i medytacyjnym "Bandwitch", aż po post rock. Typowe kawałki BSS mają wspólną cechę: rozpoczynają się niewinnie, budują napięcie, by w którymś momencie wybuchnąć często falą zniekształconych gitar i poszarpanych, zdartych głosów. Tak jest na przykład w "7/4 (Shoreline)" czy w kapitalnym, "It's All Gonna Break". Słychać echa (poprzez wrażenie ściany dźwięku) tzw. shoegazingu, a czasem wręcz post-punkową energię.


Tak przedstawia się skład BSS

Nie jest to jednak tylko zniekształcenie gitar i rozmycie wokali, kawałki zaskakują złożonością, jak "Ibi Dreams of Pavement (a Better Day)", które wieńczy narastająca partia trąbek i puzonów. Mistrzowsko wypada Major Label Debut, z leniwymi partiami akustyka, śpiewanymi od niechcenia wokalem i smugami skrzypiec przeplatającymi się to tu to tam. To jednak tylko przystawka, bo prawdziwy deser to "Swimmers". Zniewalający wokal Emily Haines, miarowe bębny i te sielskie puzony. Doskonałe połączenie głosu i instrumentu, i do tego refleksyjny tekst.


Rysunki stworzył Kevin Drew

Nie mogło być lepszego zakończenia płyty, niż wybitny utwór "It's All Gonna Break". Wielowymiarowy kawałek, trwa prawie 10 minut, co chwila zwalnia i przyspiesza, miesza stylistyki. Zbierająca się energia wybucha siłą puzonów i trąbek, aż tu nagle bum - pieśń przeistacza się w chaotyczną kakofonię wszystkich możliwych instrumentów, w czym bardzo dobry jest wspomniany na początku producent i człowiek wielkiego, "szalonego" ucha, David Newfeld. Dodajmy dramatyczny śpiew Kevina Drew, który rozpacza: - dlaczego zawsze jesteś pierdolonym duchem...Kawałek trwa i trwa a wyciszanie wydaje się nigdy nie nastąpić.

Zachęcam do zapoznania się z całą dyskrografią zespołu: "Feel Good Lost", "You Forgot It In People", "Broken Social Scene", "Forgiveness Rock Record".

Posłuchaj:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz