12 grudnia 2010

Oceniamy: Warpaint - The Fool


Słuchając po raz kolejny debiutanckiego albumu grupy Warpaint nie mogę się nadziwić, jak w tak słonecznym miejscu, jakim jest Kalifornia mogła powstać, tak mroczna i chwytająca za serce muzyka. I nie przypadkowo o tym wspominam, gdyż olbrzymia siła wyrazu jaką znajdziemy na „The Fool” porusza do głębi, a uzyskano ją przy minimalnych środkach i za sprawą klasycznego instrumentarium złożonego z gitar, basu oraz perkusji.

Zaskoczenie tym większe, bowiem za szyldem Warpaint ukrywają się cztery utalentowane, piękne kobiety z Los Angeles, które materiał na swój debiutancki krążek szykowały od blisko sześciu lat wydając po drodze epkę „Exquisite Corpse” (2009r.) z paroma premierowymi piosenkami. Nad jej produkcją czuwał John Frusciante - ówczesny chłopak wokalistki Warpaint Emily Kokal. Dodatkowo przez skład zespołu przewinął się także aktualny gitarzysta Red Hot Chili Peppers Josh Klinghoffer. Towarzystwo trzeba przyznać, jak na początek wyśmienite.

Jednakże Warpaint zdecydowanie bliżej do ubiegłorocznego debiutanta The XX, niż do zaprzyjaźnionych muzyków z Red Hot Chili Peppers. Wszystko za sprawą różnych odcieni melancholii, jakie znajdziemy na „The Fool”. Posępna muzyka przywołująca swoim klimatem najlepsze osiągnięcia takich zespołów, jak: The Cure, The Smiths, Joy Division czy Jesus & Mary Chain działa hipnotyzująco, pomimo wyraźnie słyszalnych zapożyczeń. W nieśpiesznych i dość długich utworach liczy się przede wszystkim autentyczność i szczerość przekazu, a tego nie można im odmówić. Słuchając Emily Kokal śpiewającej słowa „Don’t you call anybody else baby, couse I’m your baby still. You took a long time to make it, but I’ve never changed my mind” czuje się zresztą, że są one autentyczne i wyszły z głębi jej serca.

„The Fool” jest bardzo intymną płytą rozpisaną na trzy głosy, gdyż poza Emily wokalnie udzielają się także Theresa Wayman oraz Jenny Lee Lindberg. Głos Theresy świetnie wypada zwłaszcza w przytulańcu „Majesty”, gdzie pierwsze partie gitary kojarzą się ze słynnym podkładem do serialu „Miasteczko Twin Peaks”. Wokale dziewczyn z Warpaint są o tyle istotne, że w związku z bardzo ograniczonym instrumentarium stanowią, tak naprawdę wiodący element tej muzycznej układanki i spajają ją w całość. Warto zwrócić uwagę na przewijające się w tle rozdygotane gitary (m.in. w „Bees”) oraz na użycie pianina w wieńczącym album utworze „Lissie’s Heart Marmur”. Swoją drogą ten numer można by uznać za kwintesencje dotychczasowego stylu zespołu. Posępny aż do bólu z ładną linią melodyczną i z przejmującym tekstem. Wciąga, zachwyca i pochłania bez reszty. Debiut na najwyższym poziomie jakości. Już nie mogę doczekać się, co dziewczyny z Warpaint wymyślą na swojej płycie numer dwa.

Ocena: 4,5
Wystawił: Sławomir Kruk

Posłuchaj:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz