16 lipca 2016

Pustki - Kontenery Kultury w Chorzowie, 15 lipca


Wczorajszy koncert Pustek wzmocnił moje przekonanie o jednej z najbardziej niezależnych, ambitnych kapel w Polsce. Dodatkowo, zespół w składzie Radosław Łukasiewicz, Barbara Wrońska, Grzegorz Śluz (dodatkowym muzykiem jest Marcin Staniszewski, gra koncertowo na klawiszach i saksofonie) po ponad 15 latach grania to wciąż ci sami, nie zachłyśnięci pokusami świata ludzie, z którymi rozmawia się jak z najlepszymi przyjaciółmi.

Pamiętam koncert w nieistniejącym już klubie Cogitatur w Katowicach z 2008 roku. Wtedy zobaczyłem Pustki po raz pierwszy i pamiętam ich zamiłowanie do improwizacji. 8 lat później Pustki nadal pozostają zespołem, który zaskakuje aranżacjami poszczególnych utworów w wersji live. Już otwierający wieczór utwór, "Słabość chwilowa" mocno odbiegł brzmieniowo od oryginału i ten kawałek w mocno zagęszczonej wersji zyskał mocy ale trochę stracił wigor. Totalną jazdę Pustki zaserwowali przy okazji pamiętnej piosenki "Wesoły jestem", zagranej na bis. Kakofonicznej momentami wariacji nie było końca, a grający na saksofonie Marcin Staniszewski swoimi wstawkami sprawił, że Pustki byli przez chwilę zespołem jazzowym. Totalny odlot i myślę miły gest w stronę dość licznej jak na nieprzyjemną pogodę publiczności.

Na występie usłyszeliśmy prawie cały katalog piosenek z płyty Safari. Bogaty aranżacyjnie album nie traci ani deka ze swej świeżości na żywo a piosenki bawią i zachęcają do zabawy. Bardzo głęboko i soczyście brzmi rzadko używany obecnie przez zespoły klasyczny bas Rickenbackera 4003, grany niezwykle fantazyjnie przez samego Radka Łukasiewicza. Muszę przyznać że jego styl jest absolutnie obłędny i Radek przez lata niezwykle dojrzał jako instrumentalista, a zwłaszcza tekściarz ("Po omacku" powinno zostać wydane w jakimś tomiku). Oddajmy ukłony zawsze sympatycznej i zabawnej Barbarze Wrońskiej z przyjacielem Rolandem i pojedynczym bębnem, która wyśmienicie zaśpiewała arcytrudny i zapewne stresujący "Nie tu", Grzegorzowi Śluzowi za nieokrzesanie i szaleństwo, oraz wspomnianemu Marcinowi Staniszewskiemu za podkłady, bez których piosenki nie miałyby tak wyrazistych barw. Jego plecionki saksofonu dodawały Pustkom jeszcze większej "niszowości".

Był to bardzo dobry koncert. Można było usłyszeć zapomniane już nieco kawałki "Parzydełko" a zwłaszcza "Patyczak" z archaicznej można powiedzieć płyty "Studio Pustki" (ktoś jeszcze pamięta?). Pustki śledzę przez ponad 8 lat i dopiero drugi raz byłem na ich koncercie. Nie będę czekał tak długo na następny wypad. Jeszcze oddam pokłon organizatorowi - Parkowi Śląskiemu za świetny klimat w samym sercu bujnego parku na scenie w piasku, otoczonej wodą. I jeszcze koncert był darmowy - brawo, brawo.

Marcin Bareła

PS: Już bardzo niedługo obszerny wywiad z Pustkami!